Tradycyjnie już każdego roku miesiąc sierpień jest ogłaszany przez Kościół w Polsce miesiącem trzeźwości. By nie zatracić wyjątkowości tego miesiąca Kościół w Polsce wzywa nas, abyśmy uwolnili się od plagi pijaństwa poprzez całkowitą abstynencję podejmowaną na jeden miesiąc.
We współczesnym świecie człowiek narażony jest na wiele różnych niebezpieczeństw. Mówi się dzisiaj wiele o degradacji naturalnego środowiska człowieka, o chorobach takich, jak zawały serca spowodowane szaleńczym trybem życia, AIDS, narkomania czy ostatnio terroryzm. Boimy się zagrożeń, które przychodzą z zewnątrz, ale także naszego ludzkiego intelektu. Ciągły strach, niepewność jutra i ciągła pogoń za „czymś nieokreślonym” powoduje, że wielu z nas sięga po środki, które pomogą zapomnieć o tym, co nas czeka, a z czym sami nie jesteśmy sobie w stanie poradzić.
Żyjąc w takich warunkach wielu szuka środowisk lub środków, które pomogą wyrwać się z tego obłędnego, zaklętego koła. Takie środowiska tworzą sekty, które poprzez odpowiednie techniki doprowadzają swoją ofiarę do całkowitego uzależnienia od siebie. Innym, nie mniej groźnym zagrożeniem jest sięganie po wszelkiego rodzaju używki takie jak alkohole, narkotyki czy papierosy. Źle pojęta miłość, brak miłości w rodzinie, rozczytywanie się w pornografii lub oglądanie prowadzi do uzależnienia od seksu. Współczesny człowiek charakteryzuje się również szukaniem wrażeń w różnego rodzaju dziedzinach życia, które wymagają ryzyka. Stąd powstają uzależnienia od hazardu.
Po wyborze na stolicę piotrową ks. kard. Karol Wojtyła w pożegnalnym przemówieniu powiedział do Polaków m. in. „Proszę was, abyście się przeciwstawiali wszystkiemu co uwłacza ludzkiej godności, poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa, co czasem może aż zagrażać jego egzystencji i dobru wspólnemu”.
Przewodnikiem po współczesnym świecie jest Jezus Chrystus, który z miłości do mnie oddał swoje życie na drzewie Krzyża. Zbliżamy się do Niego poprzez uczestniczenie regularne w Eucharystii, którą zostawił w swoim Kościele. Wszyscy ci, którzy pracują z ludźmi uzależnionymi od różnych używek w tym od alkoholu doświadczają, jak wiele w ich życiu zmienia wiara w Chrystusa. Zmieniają siebie, swoje patrzenie na rzeczywistość, ale także zmieniają swoje nastawienie do innych ludzi. Także ich najbliższe środowiska, a więc rodziny przeobrażają się w „oazy” spokoju.
Marek Kotański, człowiek bez reszty oddany pracy na rzecz ludzi uzależnionych, w jednym z wywiadów mówił w ten sposób: „Jedyną siłę, która może ludzi uzależnionych rozpogodzić i pokazać, że mają serca i znaleźć klucz do tego serca jest właśnie Jezus i nasza wiara. Bez Niego nic nie można zrobić”.
Odpowiedź chrześcijanina, a więc człowieka przyznającego się do Chrystusa i Jego Kościoła powinna w dzisiejszym świecie być jasna i czytelna. Nie można pozostać obojętnym na tragiczny los wielu pojedynczych osób i całych rodzin. Trzeba umieć z tymi ludźmi solidaryzować się w ich cierpieniu. Jedynym powodem naszego zaangażowania powinna być miłość na wzór tej, jakiej każdy z nas doświadcza od Chrystusa.
Czy są szanse, że w tym roku będzie lepiej niż w latach poprzednich? Na drogi wyjedzie mniej kierowców “po kielichu”? Mniej będzie awantur domowych i pijaków na ulicach? Smutne to, ale mało prawdopodobne. Jak to jest, że panuje u nas takie społeczne przyzwolenie na picie? Dlaczego bagatelizujemy jego skutki, a nawet traktujemy to jako okoliczność łagodzącą?
Alkohol pity w nadmiarze powoduje wiele krzywd i nieszczęść. Nie rozwiązuje żadnych problemów, a uzależniając od siebie – stwarza dodatkowy: co zrobić, aby się napić? Wszystkie pozostałe tylko się pogłębiają, choć w chwili upojenia z pewnością może udać się o nich zapomnieć. Za to po przebudzeniu może się okazać, że do świadomości dotrze to, co narozrabialiśmy. Zagłuszanie wyrzutów sumienia może być kolejnym pretekstem do wypicia i tak to się nakręca. Błędne koło. A co my możemy zrobić? Czy mogę coś zrobić? Modlić się? I rozejrzeć wokół, czy ktoś nie potrzebuje pomocy, a nie znajdując jej – może sięgnąć po „lekarstwo”?