Msze Święte
Msze Święte w niedziele:
10:00 12:00 15:00
Transmisje Mszy Świętych >>>
Liturgia Dnia

Katolickie Radio Diecezji Płockiej

Gość Niedzielny

Diecezjalne Duszpasterstwo Młodzieży

Caritas Diecezji Płockiej

Wyższe Seminarium Duchowne w Płocku

Centrum Psychologiczno-Pastoralne Metanoia

Księgarnia Diecezjalna

Płocki Instytut Wydawniczy

Fundacja SCALAM


Nowa Ewangelizacja
Diecezji Płockiej





Aktualności

„Wychowywać do pełni człowieczeństwa

Umiłowani w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia,

Drodzy Rodzice, Nauczyciele i Wychowawcy,

Droga Młodzieży, Kochane Dzieci!

Z woli Bożej Opatrzności wchodzimy w nowy rok szkolny. Dla jednych będzie on początkiem nowego etapu życia, dla innych kontynuowaniem zdobywania wiedzy o człowieku, świecie i Bogu. Wszystkich, a zwłaszcza rodziców i wychowawców, zachęcamy do refleksji nad wszechstronną formacją człowieka. Temu zagadnieniu będzie poświęcony V Tydzień Wychowania, który rozpoczniemy w przyszłą niedzielę, 13 września.

Przykładem całościowego wychowania człowieka jest działalność św. Jana Bosko (1815-1888), założyciela rodziny salezjańskiej, którego dwusetna rocznica urodzin przypada w tym roku. Zaproponował on system wszechstronnego wychowania młodego człowieka, przygotowując dzieci i młodzież do uczestnictwa w życiu społecznym, zawodowym i kulturalnym. Uczył także świadomego podejmowania zadań chrześcijanina w świecie współczesnym. Ks. Jan Bosko – jak podkreślił ostatnio papież Franciszek – „dał metodę wychowawczą na dzisiejsze czasy” (List do Przełożonego Generalnego Salezjanów, 24 czerwca 2015 r.).

  1. Jezus Chrystus na drodze naszego rozwoju

W Ewangelii według św. Marka, którą przed chwilą usłyszeliśmy, jest przedstawiona scena uzdrowienia człowieka głuchoniemego. Zdumieni świadkowie tego wydarzenia skomentowali je jednoznacznie: „Dobrze uczynił wszystko” (Mk 7, 37). Opinię tę możemy odnieść do całego życia i działania Jezusa Chrystusa, który właśnie dobro człowieka uczynił celem swojej zbawczej działalności. W pojęciu dobra mieści się zarówno troska o kondycję fizyczną, jak i duchową. Chrystus przyszedł bowiem po to, aby człowiek miał życie i to w całej pełni.

W drugim czytaniu słyszeliśmy, jak św. Jakub Apostoł oddaje zasadę obowiązującą wszystkich chrześcijan: w wierze nie można dokonywać żadnych rozróżnień ze względu na osoby, ich status, pochodzenie, wygląd czy pozycję społeczną. Każdy człowiek jest równy przed Panem Bogiem, który pragnie pełnego rozwoju człowieka, oferując mu zarówno określone wartości, jak i sposoby ich realizowania. Wskazówki te można znaleźć w bogatej tradycji, praktyce i nauce Kościoła, jak to uczynił św. Jan Bosko. Jego wychowankowie nie wahali się podejmować stawianych im wyzwań, by przeżywać życie radośnie, a jednocześnie odpowiedzialnie, doświadczać jego pełni i w konsekwencji osiągnąć szczęście.

Najbardziej istotne w wychowaniu ku pełni człowieczeństwa jest jednak to, by na drodze własnego rozwoju chcieć i umieć przyjąć Jezusa. On jest Tym, który wyzwala i uzdrawia, On troszczy się o dobra materialne i dobro duchowe, o życie doczesne i wieczne, aby dać każdemu człowiekowi szansę uczestnictwa w pełni życia.

  1. W służbie rozwoju pełnego człowieka

Zarówno myśl, jak i praktyka wychowawcza, która zakłada pełny rozwój człowieka, jest wciąż pielęgnowana w Kościele. Święty Jan Bosko zawarł swoje zasady w trzech pojęciach: rozum, religia i miłość wychowawcza. Całej formacji nadał zaś kierunek prewencyjny, czyli zapobiegawczy.

Niestety, dzisiaj dostrzegamy niebezpieczną tendencję odchodzenia w wychowaniu od trwałego i sprawdzonego systemu wartości. Wybiórcze przyjmowanie zasad moralnych wprowadza człowieka w stan życiowej niepewności i zagubienia i prowadzi do chaosu. To z kolei uniemożliwia jego pełny rozwój i zatrzymuje uwagę jedynie na namiastkach szczęścia, na zaspokajaniu przyziemnych potrzeb, nie zawsze koniecznych do życia. Tymczasem dla człowieka, zwłaszcza młodego, ważne jest poczucie stabilności i bezpieczeństwa, potrzebne jest mądre towarzyszenie mu oraz stawianie wyzwań na miarę jego pragnień i ideałów. Młody człowiek potrzebuje roztropnej korekty zachowań, świadomości, że w poszukiwaniu swojej życiowej drogi nie jest zdany tylko na siebie samego. Niezależnie od głoszonych dzisiaj fałszywych twierdzeń o samowystarczalności, młody człowiek wciąż potrzebuje przewodników, mistrzów, autorytetów i wiarygodnych świadków, żyjących wartościami.

  1. a) Rola rozumu w wychowaniu

Rozumne wychowanie przejawia się w postawach wyrozumiałości, cierpliwego dialogu, mądrego rozwiązywania zaistniałych konfliktów, jak również w poszukiwaniu wartości pociągających młodego człowieka. Dzisiaj obserwujemy niepokojący wzrost działań wychowawczych, w których neguje się wszelki rodzaj wysiłku, mądrej dyscypliny, a przyzwala się na spełnianie zachcianek dziecka. W tym kontekście rozum jawi się jako czynnik wprowadzający potrzebną równowagę.

  1. b) Znaczenie religii w wychowaniu

Religia jest uznaniem prawdy o zdolności otwierania się człowieka na Boga. Uwzględnianie jej w procesie wychowawczym ukierunkowuje na prawdę i dobro oraz pozwala człowiekowi na trafny wybór wartości.

Według św. Jana Bosko, głębokie zjednoczenie z Panem Jezusem wyzwala człowieka od lęku przed złem i śmiercią, obdarza niezbędną siłą do zmagań o dojrzałą wiarę, zdolną do obrony osobistych przekonań religijnych.

W otwieraniu się na Boga wielkie znaczenie ma modlitwa, życie sakramentalne, liturgia, a także aktywna obecność we wspólnocie kościelnej. Dlatego filarami wychowania ku pełni człowieczeństwa są: Eucharystia, pokuta, nabożeństwo do Matki Bożej i miłość do Kościoła.

Obecność religii w procesie wychowawczym nadaje mu o wiele głębszy sens. Od 25 lat wszechstronnemu wychowaniu dzieci i młodzieży służy między innymi katecheza w szkole. To właśnie praca dydaktyczna katechetów stanowi nieocenioną pomoc w realizowaniu zadań wychowawczych szkoły.

  1. c) Istota miłości wychowawczej

To miłość pobudza i mobilizuje wychowawców do oddania się dobru wychowanków. Sprawia, że są oni gotowi do poświęceń i trudów, nie bacząc na pojawiające się przeciwności. Święty Jan Bosko mówił do swoich wychowanków: „Dla was żyję, dla was pracuję, dla was jestem gotowy oddać moje życie”. Tak też było. To dla młodzieży tworzył oratoria, szkoły, wydobywał zagubionych z więzień i przygotowywał ich do wejścia w życie społeczne, zawodowe i kulturalne.

Niezwykle istotne jest, aby wspólnota, w której wzrasta młody człowiek, była przeniknięta klimatem miłości, stając się w pewien sposób jego rodziną. Człowieka można wychować tylko wtedy, gdy znajdzie on przyjazne i pełne miłości środowisko. Wychowankowie powinni mieć świadomość, że są kochani, dlatego powiedzenie św. Jana Bosko, że „wychowanie jest sprawą serca”, wciąż inspiruje i wskazuje właściwy kierunek działań wychowawczych.

Dziś obserwuje się w wychowaniu tak rodzinnym, jak i szkolnym pewien rodzaj deficytu miłości, a sama miłość jest poddawana wielorakim próbom. Propozycja wychowywania w miłości i przez miłość jest więc wciąż potrzebnym, a nawet pilnym zadaniem. Tylko miłość jest w stanie wydobyć z człowieka to, co najbardziej piękne i szlachetne.

  1. Potrzeba wychowania do pełni człowieczeństwa

Spośród zagrożeń, jakie pojawiają się w naszych czasach, najbardziej niebezpieczne wydają się te, które promują wybiórcze, fragmentaryczne spojrzenie na wychowanie. Akcentowanie kwestii ekonomicznych i ograniczanie zainteresowań do przyjemności, pomijając sferę duchową człowieka, zmierza do jego niepełnego wychowania.

Przed rodzicami, nauczycielami, katechetami i duszpasterzami pojawia się zatem pilne zadanie troski o wszechstronne wychowanie, prowadzące do pełni i piękna życia. Zwracamy się więc do Was z gorącym apelem, abyście podjęli trud całościowego wychowania człowieka. Pamiętamy, z jaką aprobatą ze strony samych młodych spotkało się zdanie wypowiedziane przez św. Jana Pawła II: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali” (Częstochowa, 18 czerwca 1983 r.). Wychowanie bez wyrzeczeń, poświęcenia i ducha ofiarności, bez stawiania wymagań nie osiągnie celu, jakim jest ukształtowanie pełnego człowieczeństwa.

Zachęcamy wszystkich, by na miarę swoich możliwości włączyli się w przeżywanie tegorocznego Tygodnia Wychowania. Pamiętajmy przede wszystkim o osobistej i wspólnotowej modlitwie za wychowawców i wychowanków. Bierzmy udział w spotkaniach i konferencjach poświęconych wychowaniu. Odważnie podejmujmy refleksję nad wychowaniem, jakie dokonuje się w naszych rodzinach, szkołach i parafiach. Szukajmy przy tym sposobów wzajemnej współpracy. Wspierajmy cenne przedsięwzięcia służące wychowaniu młodzieży, jak oratoria, świetlice czy inne.

Na piękny i odpowiedzialny trud wychowywania do pełni człowieczeństwa wszystkim z serca błogosławimy i polecamy Maryi, Wychowawczyni Syna Bożego.

SERCE JEZUSA – WSPOMOŻENIE NASZE

Oto jest hasło zawołania zakonnego Braci Serca Jezusowego, którego jestem członkiem. Pragnę wszystkich tu zebranych na czernickim wzgórzu u stóp Matki Bożej, która już od tylu wieków z tego miejsca króluje w kopii wizerunku Salus Populi Romani (Ocalenie Ludu Rzymskiego) i otacza nieustanną opieką, Was tu zebranych chcę bardzo serdecznie pozdrowić i jednocześnie wyrazić swoją radość i wdzięczność, że mogę tu być i podzielić się z Wami świadectwem swego powołania do życia zakonnego w Zgromadzeniu Braci Serca Jezusowego. Dziękuję Księdzu Proboszczowi za zaproszenie mnie do tej wspólnoty parafialnej, gdzie już od kilku lat podczas swego miesięcznego urlopu chętnie przyjeżdżam do miejsca przepełnionego nieustanną modlitwą, miłością i dobrem wypływającym z Was. Chciałbym dziś przybliżyć Wam czym jest powołanie do życia konsekrowanego, przytoczyć kilka wątków dotyczących mojego powołania, jak poznałem Braci, kim oni są, jaki jest charyzmat zgromadzenia.
Dając świadectwo swego powołania, daję świadectwo tylko i wyłącznie Bożemu Miłosierdziu. Nie wiem, dlaczego mnie Bóg powołał do życia zakonnego, które z samej swojej istoty jest przeniknięte Jego obecnością. Jezus przyszedł do mnie jak do celnika Mateusza. Przyszedł, kiedy mój umysł nastolatka pochłaniał wszystko, czym karmiła mnie prasa i telewizja, kiedy serce rzucało się jak ćma do ognia w to, co jest tylko chwilową przyjemnością. Spojrzał w głąb mojej duszy jak w oczy celnika. Chociaż nie widziałem Jego oczu, ani nie słyszałem Jego głosu, ta łaska wyrwała mnie z „komory celnej”, w której miałem nadzieję odnaleźć szczęście i wolność.
Przeżywamy obecnie Rok Życia Konsekrowanego pod hasłem „Ewangelia, proroctwo, nadzieja – życie konsekrowane w Kościele dzisiaj”. Rok ten jest w sposób szczególny skierowany do osób konsekrowanych, jest również okazją do modlitwy za tych, którzy realizują swe powołanie w różnych formach życia zakonnego, ale także jest czasem modlitwy o nowe, święte powołania do służby Bogu i ludziom we wspólnocie Kościoła. Papież Franciszek określił powołanie do życia konsekrowanego jednym słowem: „radość. Zawsze tam, gdzie są konsekrowani, zawsze jest radość!”.
Przed nami jeszcze ostatnie tygodnie wakacji. Czas ten dla wielu młodych jest czasem nie łatwym. Wielu młodych ludzi przeżywa czasami bardzo dużo trudności w odkrywaniu swojej drogi życiowej, nie potrafią znaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Czy trzeba nieraz długich lat modlitwy, wyciszenia i wsłuchiwania w głos Boży? Jaka jest moja droga, moje powołanie? To pytanie, które nurtuje każdego myślącego człowieka. W pewnym okresie swojego życia zastanawiamy się: jak ma wyglądać moje życie, jaką drogę wybrać, co robić z darem życia? Dróg jest wiele – wspaniała droga życia świeckiego w małżeństwie lub w stanie wolnym, która daje wiele możliwości godnego, świętego życia dla dobra własnego i społecznego, drogę życia w kapłaństwie, droga życia konsekrowanego, inaczej droga rad ewangelicznych: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa.
Ja przed takim wyborem stałem 10 lat temu, wówczas zastanawiałem się co bym chciał robić w przyszłości. Aż pewnego razu znalazłem inspirującą pomoc, był to artykuł umieszczony w tygodniku katolickim „Niedziela” poświęcony Zgromadzeniu Braci Serca Jezusowego z okazji 75. rocznicy jego powstania. Zafascynowało mnie takie wydarzenie opisane w artykule: że to właśnie nasz współbrat, Marian Markiewicz, zawiózł samochodem kard. Karola Wojtyłę z Papieskiego Kolegium Polskiego w Rzymie na konklawe, po którym został Papieżem. Zaraz po wyborze Jan Paweł II przyjął br. Markiewicza i oprowadził go po apartamentach papieskich. Podczas tego spotkania Papież złapał wówczas brata Mariana za nos i powiedział mu: to ty byłeś winowajcą, że ja zostałem Papieżem. Ta sytuacja została uwieczniona na fotografii zamieszczonej wraz z artykułem. To wydarzenie mocno zapadło mi w pamięci. Bardzo chciałem poznać szczęśliwego „winowajcę” i pomyślałem, że także mnie mogą spotkać podobne i piękne przygody właśnie na drodze powołania zakonnego.
Po przeczytaniu tego artykułu jeszcze nie byłem pewny ani gotowy do podjęcia ostatecznej decyzji by wstąpić do zgromadzenia. Szukałem pewnych wskazówek słuchając różnych audycji radiowych nt. powołania. Po 3 latach od przeczytania artykułu w „Niedzieli” podjąłem decyzję wstąpienia do Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego. Zanim opuściłem swój dom rodzinny w Ciechanowie spotkałem na swej drodze pewną osobę. Był nią kapłan z sąsiedniej parafii, budowniczy kościoła ku czci Najświętszej Maryi Panny – ksiądz Jan. Podczas naszych wspólnych rozmów zwykł mawiać, że to nie on jest proboszczem tylko Matka Boża. Przychodziłem do niego jak do swego ojca, mogłem z nim o wszystkim porozmawiać. Czułem, że on mnie doskonale rozumie, wie czego potrzebuję. Dzielił się ze mną swoim doświadczeniem jako duszpasterz i człowiek. Nie odrzucał mnie choć byłem z innej parafii, wręcz przeciwnie, przygarniał mnie jak Pasterz swe owce. Często mi powtarzał i zachęcał mnie, abym sobie powtarzał słowa Pana Jezusa ,3ądź wola Twoja”. Te słowa dodały mi odwagi, by przekroczyć próg furty klasztornej, po wielu tygodniach namysłów i trwania na modlitwie. Był to dzień 29 sierpnia, we wspomnienie Męczeństwa św. Jana Chrzciciela. I od tej chwili mija 10 lat od kiedy kroczę drogą powołania zakonnego, razem z Braćmi, których daje mi Bóg, a Jego miłosierdzie nad moim życiem jest wciąż obecne.
6 miesięcy temu 1 lutego w Domu Generalnym w Puszczykowie złożyłem przed Bogiem swoją Wieczystą Profesję Zakonną. Różne są dni w moim życiu: i takie pełne radości ale i takie, w których chmury przysłaniają słońce. Na dnie serca jest jednak pokój i szczęście, którego nie da się wyrazić słowami. Jestem przekonany, że powołanie do życia konsekrowanego, zawdzięczam Panu Bogu, a zaraz po Nim przede wszystkim moim Rodzicom. To oni dawali mi przykład głębokiej wiary i zawierzenia Bogu w każdej sytuacji życia, to oni, chociaż zmęczeni ciężką pracą klękali do modlitwy razem ze mną. Dzisiaj jestem im za to bardzo wdzięczny.
Czym jest powołanie – to wielki dar i łaska, jaką Bóg obdarza człowieka. U początku powołania do służby Bożej jest zawsze inicjatywa Pana Boga, Boże wybranie, a nie zasługa powołanego. To Bóg pochyla się nad zwykłym, prostym, często słabym człowiekiem, zaprasza go do współpracy i obdarza swoim zaufaniem. Każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, że niczym nie zasłużył na ten wielki dar. Słowa, które Chrystus kierował do Apostołów: Nie wyście mnie wybrali, aleja was wybrałem i przeznaczyłem was na to abyście szli i owoc przynosili…, w szczególny sposób odnoszą się do osób konsekrowanych i duchownych. Pozytywna odpowiedź na zaproszenie Chrystusa wymaga radykalizmu. Trzeba pozostawić swoje plany, karierę czy bogactwo, a nawet najbliższych i pójść za Chrystusem.
Każde powołanie łączy się z ofiarą, ale jest też szczególną służbą, która staje się wielką radością, płynącą ze współuczestnictwa w zbawianiu świata. Nie ma chyba większej radości od tej kiedy człowiek uświadomi sobie, że jest narzędziem w ręku Pana Boga, że przez jego modlitwę, pracę, wyrzeczenie, inni mogą coraz bardziej poznać i pokochać Pana Boga. Pragnę w tym miejscu przytoczyć także kilka kart z historii powstania Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego.
Rok 1919 r., wówczas Br. Stanisław Andrzej Kubiak (przyszły założyciel zgromadzenia) przybył z Niemiec do Warszawy i zamierzał założyć w Polsce Wspólnotę Braci Miłosierdzia, której był członkiem w Niemczech. W 1920 r. Br. Stanisław Kubiak objął funkcję zakrystiana w kościele Matki Bożej Bolesnej w Poznaniu. Nowy typ pracy zainspirował Go do założenia zgromadzenia braci współpracujących z duchowieństwem w instytucjach kościelnych w charakterze zakrystianów, organistów i pomocników hierarchii kościelnej. Prymas odrodzonej Polski kard. Edmund Dalbor w momencie zatwierdzenia w 1923 r. Braci Serca Jezusowego wyznaczył wspólnocie jako główny cel pracę pomocniczą dla Kościoła. Rok później Br. Andrzej zakupił dom w Puszczykowie k. Poznania, który stał się główną siedzibą zgromadzenia. Po krótkim kryzysie spowodowanym śmiercią założyciela w 1928 r., zgromadzeniem zaopiekował się August kard. Hlond. W 1934 r. nadał mu nowe konstytucje i zalecił obowiązujący do dnia dzisiejszego strój.
Członkowie zgromadzenia pełnią posługę w różnego rodzaju instytucjach kościelnych. Drogą realizacji powołania zakonnego braci jest szerzenie kultu Najświętszego Serca Jezusowego. Zgromadzenie służy Kościołowi w różnych jego instytucjach, zaś duchowym motywem tej służby jest kult Najświętszego Serca Jezusowego i wynagradzanie Bożemu Sercu za zniewagi, których doznaje od ludzi. Kult wynagradzania Bożemu Sercu spełniany jest m. in. poprzez codzienne odmawianie Litanii do Najświętszego Serca Jezusowego. Bracia zgodnie ze swoim charyzmatem nie przyjmują święceń kapłańskich. Życie i działalność zgromadzenie opiera na regule św. Augustyna. Obecnie bracia posługują na terenie 4 archidiecezji: poznańskiej, warszawskiej, gnieźnieńskiej i wrocławskiej, oraz w diecezji łomżyńskiej. Swą posługę pełnią m. in. w rezydencji arcybiskupa warszawskiego, w domu arcybiskupa poznańskiego, Papieskim Instytucie Polskim w Rzymie, Papieskim Kolegium Polskim w Rzymie, Domu Polskim Jana Pawła II w Rzymie, kurii metropolitalnej w Warszawie, Gnieźnie i Poznaniu oraz Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym we Wrocławiu. Pracują również w bazylikach katedralnych w Poznaniu, Warszawie, Trewirze w Niemczech oraz w katedrze łomżyńskiej.
„Powołanie do stanu zakonnego jest wielkim szczęściem, za co niegodni jesteśmy być sługami Bożymi”. Pisał Br. Założyciel w swoim Pamiętniku, 28.02.1923 r. W zakonie łączymy miłość do Chrystusa, do Kościoła, do człowieka – te więzy są nieraz silniejsze niż więzy krwi. Dlatego jeśli odczuwasz w sercu wołanie Jezusa, nie bój się! On da ci siłę i moc do podjęcia ostatecznej decyzji i wytrwania w niej! On nigdy nie zawiedzie i nie zdradzi! Ludzie mogą zawieść, ale Jego miłość jest wierna! Życzę odwagi w rozpoznawaniu powołania! Modlę się za Was!

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Rok liturgiczny 2023/2024

Poczta www

Archiwa